Mam być matką, mądrą opanowaną i co?
Zapominam by jeść, a jak widzę jedzenie to mam ochotę wymiotować. Kręcę się po domu jak zjawa, ciągle szukając. W głowie tylko jedno hasło "oddajcie mi Pola".
Tylko gdy G jest w domu staram się postawić na tyle do pionu, że nie chodzę w piżamie i nawet włosy uczeszę. Staram się by nie widział, że ciągle płaczę. Dzięki niemu wczoraj i dziś jem normalnie, ale co będzie jutro jak pojedzie do pracy, a ja znów zostanę sama w domu?
Wiem, że może to Wam się wydać śmieszne, ja niepoważna. Tylko, że to on się we mnie wtulał, mrucząc przy tym szczęśliwie. Przybiegał z podwórka gdy tylko zawołałam. Zachowywał się jak małe dzikie dziecko.
Nie jestem nauczona tego, że ludzie, zwierzęta odchodzą.
On nic nikomu nie zrobił. Głupia lekarka, która podała mu zły lek. Mam takie chwilę, by pójść i ją udusić.
Przykro mi i doskonale Cię rozumiem....:*
OdpowiedzUsuńwspolczuje:*
OdpowiedzUsuńech, musisz jeść kochana, musisz, tym bardziej teraz, żeby zbierać siły
OdpowiedzUsuńNie ma w tym nic dziwnego wprawdzie każde zwierzątko jest jak członek rodziny więc kiedy odchodzi pozostaje pustka.
OdpowiedzUsuńJa Cię tak dobrze rozumiem... Współczuję :*
OdpowiedzUsuńPostaraj się jakoś żyć dalej, już tego nie cofniesz... Żyj dla swoich bliskich, których masz przy sobie, może to zabrzmi brutalnie, ale ciesz się nimi, bo żyją, zmarłego kotka już nie wskrzesisz... Okazuj miłość tym, którym można jeszcze, choć wiem, jak musi być ciężko się zmobilizować do normalnego życia, sama tak bardzo kocham zwierzaki i wiem co przeżywałam, gdy kilka lat temu odeszła moja koza, potem kogut, na szczęście psiaki żyją, kotek też, oby tak było dłuuugo... Ale wiem, co to śmierć zwierzaka i do tego smutno mi, gdy o nich myślę :(
:**
OdpowiedzUsuń