wtorek, 16 sierpnia 2011

postanowienia itd.

Pakuję się w nowe bagno. Przecież wiadomo, że ja nigdy nie dogadam się z prezesem. Co z tego, że był kiedyś moim kolegą, że był jakimś tam wzorem, ludzie się zmieniają. Dlatego powinnam odejść z tego stowarzyszenia, zamknąć ten rozdział w swoim życiu. Wolontariat mnie nie nakarmi, zwłaszcza z ludźmi, na których widok od razu mam migrenę.
A ja głupia brnę w to dalej. Moje projektu i tak skończą się z minimum rok, więc głupotą byłoby to teraz oddawać innym, z tym, że jak moje biedne nerwy to wytrzymają? No, ale poza tą osobą to ja strasznie lubię należeć do tego miejsca, być jego częścią.

AAAA ja strasznie nie lubię, udawać, że wszystko jest w porządku jak nie jest!!!

a teraz wkuwam ten niemiecki, bo chcę mieć jakąś odskocznię. Chcę znaleźć normalną pracę, a projekty mieć po godzinach. Może to w jakiś sposób pozwoli mi wyluzować.

I chcę mieć dziecko i chcę do Portugalii choć na moment wrócić i jeszcze chcę być szczęśliwa...
Luby dostał opieprz ostatnio ode mnie, taki porządny. Bez nerwów, spokojnie powiedziałam mu, że nie czuję się kochana ani szanowana. Przemyślał, przyznał rację, czy będzie zmiana - zobaczymy!
Jak nie, odchodzę, nie mam już sił i szkoda mi mojego życia. Pakiet ostatnich szans się wyczerpał.

1 komentarz:

  1. Widzę, że nie tylko mnie nosi ;) Ja sama nie wiem czy wolałabym w ramach następnej rocznicy wybrać się do Rzymu, Lizbony, na Majorkę, do Positano bądź Amalfi, do Dubrownika czy zrobić objazd po europie pociągiem (i samolotem) jak nam się marzy ;)
    Tylko, że ja w tych wszystkich planach i marzeniach, po dokładnym przemyśleniu sprawy, nie widzę dziecka. Po prostu, nie ten typ.
    A tym bardziej nie widziałabym, włóczenia go za sobą i męczenia podróżami, czy zostawiania go stęsknionego w domu kiedy wyjeżdżam - obie postawy odbijają się na maluchu. A po koleżankach wiem jaka to katorga dostosowywać swoje 'wakacje' do znudzonego, zmęczonego czy głodnego dziecka, pakować wszystkie rzeczy niezbędne dla malucha poza domem i szukać noclegów pod dziecko. Choć i tak wolałabym to niż utknąć w domu, bo duch ze mnie niespokojny ;)

    Także życzę Ci, żeby udało Ci się spełnić pragnienia i pogodzić je gładko, bez szody dla Ciebie czy potomka ;)

    OdpowiedzUsuń