śpię i śpię... dziś budzę się na chwilę, a potem znów zasypiam.
Od poniedziałku do środy byłam w pracy, co prawda spóźniałam się bo wstawać rano nie dawałam zbyt wcześnie rady. A w czwartek i piątek przesiedziałam w Czarnocinie szkoląc młodzież. Ciężkie są takie szkoleni, które są w pewnym sensie przymusowe, bo nauczyciele ich przywieźli, a nie sami chcieli przyjść. Ale od 14 miałam czas wolny i mogłam go spędzić na wolnym powietrzu, choć było zimno i odpoczywać. A miejsce super, taki ośrodek na kolonie http://www.frajda.com.pl/ następnym razem obiecałam sobie, że jak pojadę to aktywnie spędzę czas, a z Fasolką posiedzi tata :)
Wczoraj znów praca, od 9 do 17 współprowadziłam szkolenie :/ Powoli mam ich dość i marzy mi się urlop, a tu tyle jeszcze pracy przede mną w tym miesiącu... Bo już w poniedziałek idę do jednego z LO znów prowadzić szkolenie, na szczęście będę tylko te osoby zainteresowane.
A u mnie w domu remont, co prawda już końcówka. G właśnie kładzie deski, eble być może już w tym tygodniu przyjadą. Zostanie jeszcze położenie desek w sypialni,ale to już mniejsze pomieszczenie, więc liczę, że jedno popołudnie wystarczy G.
U mnie jeszcze jeden problem. Moi teściowie się rozeszli. Nie wiem jak do tego doszło, akurat byliśmy na Węgrzech. Ja teraz nie umiem odnaleźć się w tej sytuacji. Staram się być podporą dla G. ale widzę jak mu ciężko. Teściowa, jest jego macochą, jego mama ich opuściła jak byli mali. Sprawia wrażenie jakby przeżywał wszystko na nowo. Nie pokazuje tego za bardzo po sobie, ale czuję co się z nim dzieje. Dobrze, że Fasolka wybrała sobie ten moment, jest już dużym wsparciem dla G.