wtorek, 21 lutego 2012

bo w końcu

Dziś odbył się pogrzeb. Mnie na nim zabrakło. Smutno, bo rodzinę mam bardzo małą, a jeszcze się kurczy. Myślałam, że lepiej zniosę tą sytuację, a jednak tak silna nie jestem.

Na dodatek, dość spore mam problemy w miejscu w którym pracuję. Czasem dochodzę do wniosku, że wcale nie jest dobrze, że się znamy i lubimy. To stanowi duży problem gdy pojawiają się problemy. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć sobie szczerze co czujemy. 
Ja dziś usiadłam, bo przez wyrwanie ósemki siedzę w domu i mam czas, i wszystko przemyślałam. Zrobiłam bilans zysków i strat. Po raz kolejny poczułam się źle. Poczułam się oszukana. Nie wiem jak to wszystko dalej się potoczy i sama nie wiem czy chcę tkwić w takiej sytuacji. Może lepiej i zdrowiej będzie dla mnie traktować kogoś jak osobę z pracy. Nie z każdym muszę się przyjaźnić i nie z każdym lubić. Może czasem wystarczy jak kogoś toleruję? Na pewno mniej w tedy będą bolały ataki ze strony takiej osoby.
Bo w końcu w pracy powinnam się realizować, prawda? 

niedziela, 19 lutego 2012

10 lat minęło

Dziś od rana miałam wrażenie, że zapomniałam o czymś ważnym. Kręciłam się po domu z niepokojem. Zajrzałam do kalendarza, przeczytałam ostatnie smsy... i nic. BA, nawet zadzwoniłam do mamy, bo ona zwykle wie o wszystkim.
Spojrzałam na facebooka, a tam wiadomość. Mój wujek z Budapesztu nie żyje. Łza mi po policzku popłynęła. To rodzina mojego dziadka, którą przecież tak długo szukałam. Rodzina, której jeszcze dobrze nie poznałam. Ale szczęśliwa jestem, że ich mam. Na pogrzeb nie pojadę, nie zdążę. Polecę latem, w tedy zapalę świeczkę. A jutro pójdę do kościoła.

Zajrzałam do swoich papierów by powspominać i znalazłam. 
10 lat temu wraz z przyjacielem napisaliśmy list do siebie. Koperta zaklejona i czeka cierpliwie by ją otworzyć. Upłynęło tyle czasu. B. to ważna osoba, zawsze mogłam bezkarnie płakać mu w koszulę - i naprawdę to robiłam. Lata liceum były dla mnie koszmarem. Zaufałam nie tym ludziom, moi rodzice mieli kryzys małżeństwa, ja na początek uzależniłam się od leków, a potem chorobliwie się odchudzałam. Dodać należy jeszcze, że bardzo źle ulokowałam swoje uczucia.
Porównywano nas do Dawsona i Joey z Jeziora Marzeń. Z tym, że z tego co pamiętam oni na końcu nie byli razem. 
Mieszkamy dziś w różnych miastach. Nie mamy ze sobą kontaktu na co dzień. Ostatni raz widziałam go jednak na moim ślubie, przyjechał!
Wiem, że jest. Mieszka w innym mieście, ale jest. Ponieważ oboje jesteśmy w rozjazdach (ja lecę do Monachium, on jest na poligonie) spotkamy się za jakieś trzy tygodnie. List poczeka, jeszcze chwilę. KLIK

wtorek, 14 lutego 2012

naleśniki

Naleśniki to moja ulubione danie. Kojarzą mi się z wieloma miejsca i chwilami, które ciepło wspominam.

Naleśniki z serem
Te najwcześniejsze to naleśniki z serem. To moja mama je robiła, z prawdziwym twarogiem, bo mleko braliśmy wtedy prosto od gospodarza. Pamiętam te naleśniki, bo zawsze była przy nich cała moja rodzina. Dla mnie mają one smak "ciepłego domu".
Na naleśniki właśnie z serem biegałam na studiach do baru mlecznego.

110

Naleśniki z dżemem
A to już czasy studenckie. Bo kto będzie robił twaróg do nich, skoro muszą być na szybko? Ja miałam o tyle dobrze, że dżem dostawałam od mamy - prawdziwy domowy. Przegryzając je zawsze myślami byłam przy rodzicach. I tak właśnie jak na zdjęciu je składałam, żeby było szybciej.

naleśniki z dżemem


Naleśniki z czekoladą
To mój rok na Węgrzech. Oni kochają naleśniki, palacsinta. Robią zawsze bardzo cieniutkie, a zjada się je koniecznie ciepłe i z czekoladą. Do tego powinna być bita śmietana i lody. Jak tęsknię za tym krajem to i za nimi :(


Czekoladowe naleśniki z lodami bernika

Naleśniki z jabłkiem i cynamonem
Szczerze nigdy bym nie pomyślała by tak je jeść. Po raz pierwszy byłam trochę zaskoczona, bo owszem pasuje to niby do siebie, ale dla mnie nie bardzo. Racuchy z jabłkiem tak, ale naleśniki? Tą kombinację poznałam podczas mojej przyjaźni z Niemcami. 


Naleśniki z jabłkami, śmietanką i cynamonem



Naleśniki z miodem
A to konsekwencja znania moje męża. Miód kocha, z resztą jest on związany z ich rodziną, bo wujek ma ule i sam miód robi. Jak dla mnie za słodkie.




I właśnie podobno naleśniki zrobione przez Ukochaną osobę nie tuczą.
A Wy co myślicie?


czwartek, 9 lutego 2012

mogłabym ci tak wiele dać...

ZAKOCHAJ NAS

Szalona, zmęczona.
Chyba zbyt wiele od życia chcę.
Wciąż biegnę za szybko,
A czas próbuje dogonić mnie.


Może możesz zatrzymać świat,
Bo chciałabym czasem spędzić z Tobą czas.
Mogłabym Ci tak wiele dać.
Od nowa zakochać nas.




Przed siebie, zbyt pewnie.
Znowu próbuję oszukać los.
Za szybko wciąż biegnę.
Chcę jak najwięcej od życia wziąć.


Może możesz zatrzymać świat
bo chciałabym czasem spędzić z Tobą czas
mogłabym Ci tak wiele dać
od nowa zakochać nas. x2


(Ania Wyszkoni)



dobieram myśli

aaaaaaaa spać. Tak mnie ścięło przed jakąś chwilą i podnieść nie może :/ I kawa wybita i słodki cukierek zjedzony i nic. Najchętniej bym sobie ciepłą kąpiel zrobiła i do wyrka spać poszła, no ale trochę pracy mam przed kompem i muszę się zmobilizować. Bo leżą dwie prace do napisania odłogiem, a mi chęci brak.

Za dwa tygodnie wracam do szkoły. Poco mi ta szkoła, skoro studia mam skończone, nie wiem już sama. Decyzję jednak podjęłam i będę się jej trzymać. Został mi rok. Czyli za rok będę zdawać egzamin państwowy.
Na niemiecki też chcę wrócić. Został mi ostatni poziom, dlaczego więc nie zagryźć warg i nie spróbować?

Ja czasem patrzę na swoje CV i nie wiem czy powinnam być z siebie dumna. Straciłam wiarę w siebie? Bardzo bym chciała zapomnieć to co było. Czasem jest mi źle, zwłaszcza teraz gdy ta zła przeszłość smaga mój cień. To co ja zrobiłam i to co mi ktoś zrobił nie cofnę. Nie wynagrodzę krzywd, które wyrządziłam, nikt też mi moich ran nie zabliźni. Nikt nie wygrał.
Musiałam bardzo zmienić siebie, skoro na moje słowa o tym jaką jestem złą osobą, każdy reaguje śmiechem. Mam swój Nowy Świat, staram się go chronić i nie wpuszczać złych "czarów". Nawet gdy bardzo blisko mnie pojawi się ktoś kto może mnie zawrócić ja bez strachu idę dalej własną ścieżką.

Właśnie kończy mi się opakowanie tabletek antykoncepcyjnych. Na pewno muszę zrobić przerwę. Nawet czuję jakiś przesyt, bo zapominam ich notorycznie brać. Tak wiele lat je biorę. że jakaś blokada mi się w głowie na nie włączyła. Ciekawam jaka będę bez nich - bo to jednak trochę hormony człowieka zmieniają. Pytałam już na SC o inne środki antykoncepcyjne, trochę poczytałam i dochodzę do wniosku, że skoro chcę się na trochę odtruć to najlepsze gumki. Pójdę jeszcze do ginekologa i z nim porozmawiam. Co do dziecka? To chyba jedna z najcięższych decyzji dla mnie. Pomimo, że dla Lubego wszystko jest jasne, ja jednak łapię się czasem, że czuję jednak w sobie opór. Muszę się w siebie wsłuchać i sama bez nikogo sobie odpowiedzieć. Bo to nie jest ważne, że koleżanki już dzieci mają, że kolejna wiosna na karku, że będę starą mamą. Ja muszę tego chcieć, a nie potem przez jakieś depresje przechodzić.

Koty przytulone do siebie śpią. Czasem tylko gdy obok nich przechodzą mrużą oczy pytając poco się męczysz? Choć spać.


środa, 8 lutego 2012

i jak dziś?

Zęba usunęłam, ba nawet potem nie spuchłam. Stracha miałam wielkiego, że łzy mi same w gabinecie leciały. No i się dowiedziałam, że jeszcze min. dwa do usunięcia - a lepiej by wszystkich ósemek się pozbyć. Bo kolejna dolna w kość wrasta zamiast się wyrżnąć, a dwie górne co prawda ładnie widoczne, ale się psują.
No to ja mówię, że mam dość. Jak już usunęłam pierwszy ząb, to mi się kolejne w kolejce ustawiły. Trudno, lepiej teraz, bo w ciąży nie wolno. Tak więc ja zaczęłam planować dziecko u dentysty, a nie u ginekologa - ja to zawsze muszę robić inaczej niż inni.

Dziś po wizycie kontrolnej zapakowałam się do łóżka i tak już czwartą godzinę leżę i się "wieszam". Ciężko mi myśl złapać.

Na chwilę mi smutno by potem się śmiać. Jeszcze te zmiany pogody, głowa mi pęka. Ogarnąć się nie umiem.
I to mi się od paru dni podoba KLIK