niedziela, 13 lipca 2014

pierwszy raz w Kiel

Wyjechałam na urlop. Luby w końcu dostał urlop i leniuchujemy od wczoraj w północnych Niemczech. Martwię się, że wrócę grubsza. Bo jakoś u kogoś je się więcej, nie trzeba samemu przygotowywać. No mogłabym się przyzwyczaić :)
Do piątku jesteśmy w Kiel, jutro wybierzemy się na spacer. Czas na poznanie miejsca, bo jesteśmy tu pierwszy raz. Tosia dobrze się tu czuje. Ludzie bardzo serdeczni. Dziwne bo to rodzina Lubego, a Ci raczej za mili to nie są. Ale tu jesteśmy pierwszy raz, i od niedawna na nowo Luby ich poznaje. Życie rodzinne potrafi chadzać krętymi ścieżkami.

A teraz wieczór meczowy. No przecie Niemcy z Argentyną grają. Kto wygra? A kto to wie